Ta strona została uwierzytelniona.
208
GUSTAW DANIŁOWSKI
Jeden Jabot czuł się gorzej, niż zazwyczaj, a serce jego zacinało się przed tem całem otoczeniem na podwójny zatrzask — nienawiści i jakby zazdrości. Rodziło się w nim chwilami jakieś mętne, niesformułowane wyraźnie, niemniej jednak krzywdzące poczucie ograniczoności własnego istnienia w porównaniu z istnieniem reszty chorych.
Cały jego interes życiowy, wszystkie myśli, pociechy, a także cierpienia ogniskowały się obecnie w żelaznych ramach łóżka, ich życie wylewało się poza te ramy, sięgając daleko za salę do dusznych poddaszy i wilgotnych suteryn, do których przenosili się w jego oczach dwa razy w tygodniu. Do tego dołą-