Ta strona została uwierzytelniona.
308
GUSTAW DANIŁOWSKI
Pani Halina długo milczała, wpatrując się usilnie w wyszarzałe futro swej mufki, jakby je po raz pierwszy dostrzegała, a potem, nagle niknąc w drzwiach, rzuciła mu nizkim, stłumionym głosem: nie wiem!
Radosne »dziękuję« zabrzmiało za drzwiami; potem dało się słyszeć coś jakby poruszenie klamki, a następnie wdowa usłyszała wesołe gwizdanie tryumfującego marsza.
Wyjrzała przez okno — i spotkał ją pełen galanteryi istnie młodzieńczy ukłon szpakowatego muzyka. Pani Halina cofnęła się szybko w głąb’ pokoju, jakby nierada z tego, co zaszło; usiadła na chwilę, czując się niezwykle podnieconą. — Głupstwo! głup-