Ta strona została uwierzytelniona.
310
GUSTAW DANIŁOWSKI
wyrazem, jakby chciała powiedzieć:
— Nie bój się, Ty!... to tylko chwilowe zapomnienie. — Następnie wyjęła obrus, nakryła stół, położyła opłatki, wysypała we frażetowski koszyk bakalie, ustawiła butelki, dwa nakrycia i z widocznem zadowoleniem przyglądała się chwilę swojemu dziełu. — Która to godzina? — spojrzała na zegarek. — Siódma! — O wpół do dziewiątej przyjedzie. Usiadła na fotelu; zerwała się jednak wkrótce i zaczęła chodzić po pokoju. Ogarnęła ją jakaś gorączka — wir uczuć i myśli. Michaś, pan Michał — wszystko latało po jej głowie, nie dając jej ustać na miejscu. Nie mogła wytrzymać dłużej w mieszkaniu,