Ta strona została uwierzytelniona.
34
GUSTAW DANIŁOWSKI
ko pokój ze łzami w oczach, jak twierdzili niektórzy.
Co gorsza, działał w sposób tak manifestacyjny i wyzywający, jakby mu chodziło o to, by z przesiąkniętej grozą atmosfery ściągnąć na swą głowę piorun. Może spodziewał się znaleźć w tem wrażenie gorącego czynu, bolesny lecz widomy stygmat swej działalności, a może łaknął ofiary? Spostrzegłszy to, koledzy uznali za konieczne wyprawić go na czas dłuższy z miasta, by się rozerwał, a zwłaszcza oderwał od zajęć i połączonej z niemi febry duchowej.
Wyrok wydano zaocznie, a wykonanie poruczono dwom najbliższym towarzyszom Jerzego: doktorowi Orskiemu, który im-