Ta strona została uwierzytelniona.
70
GUSTAW DANIŁOWSKI
jak echo, inny i rozśpiewały się krzaki i gaje, jak arfy cudowne.
— Noc, śpiew i pachnie!... — tyle tylko zdołał jeszcze myśleć Jerzy, w ten sposób jedynie usiłował określić swoje wrażenia. Wkrótce i te szczątki myśli pierzchły i Jerzy począł doznawać dziwnego uczucia, jak gdyby cała jego świadomość i wszystkie zmysły stały się niemem, lecz jasnem zwierciadłem, z obu stron wrażliwem.
Z zewnątrz odbijały się w niem: cały sklep nieba, słowicze tony, pyłki zapachów, księżyc i roje gwiazd, w nieskończoną dal idące; a z wewnątrz przyglądały się również nieskończone głębiny ducha, gdzie leżały także w błękitnych mgłach perły świecące,