Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.
80
GUSTAW DANIŁOWSKI

granatowym kołnierzu nosiłem jaskrawe krawaty, a na każde zawołanie, czy to w dzień, czy w nocy, potrafiłbym udowodnić jak najdokładniej, że rychłe zbratanie się wszystkich ludzi i ludów jest koniecznością dziejową. Posiadałem mir wśród kolegów i w coraz szerszych kołach zyskiwałem już wtenczas trzymające się mnie po dziś dzień przydomki otwartej głowy i gorącego, wylanego serca. Nie byłem zresztą świadomym aktorem — przeciwnie, wierzyłem święcie, żem szczery wyznawca głoszonych zasad, któremu starczy sił wypić ocet w potrzebie i mężnie przyjąć krzyż. Ta gotowość do ofiar, poparta wielokrotnie odpowiednim czynem, napełniała mnie uczuciem podniosłej dumy; lubi-