Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.
84
GUSTAW DANIŁOWSKI

do owych Karczowisk, ciotka w ustawicznym transie to zachwytu, to znów przerażenia z powodu spiskujących na nasze mienie i życie Żydów, ja zaś zrezygnowany na święte nudy. Ale tym razem, jak w poprawnej powieści, cichą mą cnotę miała spotkać nagroda.
Pagórki w samej rzeczy były nadspodziewanie piękne, zjazd letników duży, czas więc płynął z początku tak sobie, później wcale nieźle, a pod koniec omal nie rozkosznie.
Wynajęliśmy za miasteczkiem cały domek z dwóch pokoi i kuchni na najwyższym szczycie łagodnego wzgórza, gęsto podszytego po bokach krzakami berberysu, jałowcu i leszczyny, a na