Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.
85
GŁUPIA BABA

czubie zagajnikiem mieszanego lasu.
Z wyniosłości ganeczku porywał oczy rozległy widok na poszczerbione brunatne mury starego zamczyska, na srebrny pancerz majestatycznej rzeki z płowemi ławicami piasku; na szmaragdowe płaszczyzny łąk, szeroko rozpostartych od brzegu, aż hen pod siny kraniec majaczącego na widnokręgu lasku. Z tych łąk czasami pod wieczór podnosiły się tak obfite mgły, że zlewały się one z rzeką i lasem w jedno nieogarnione białe morze, które zdawało się bić o mury zamku, niby o samotną, poszarpaną skałę.
Z tylnego okna widok był znacznie skromniejszy. Na prawo grupa młodych brzózek o wie-