Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

wością, taką zawziętością przeciwko amorkowi, że młodym ciężko było wytrwać.
Niechy był i amor, a choćby nie amor, lecz tylko chwilowe upodobanie, ale nie pieniądze. To jest straszne, gdy zastanawiam się nad drogą, którą kobieta doszła do takiego stanu, do takiego wyzbycia się wszelkiego sentymentu, i myślę, jak okrutnie musiało być sponiewierane jej serce, czuję jakby pohańbienie całej naszej płci i żal do mężczyzn.
— Mogę cię zapewnić, Lili, że nie mam na sumieniu ani jednej, którąbym pchnął na te tory.
— Ale spotykałeś idące już po tej drodze — odparła poważnie Lili. — Ale co tam! Objaśniaj dalej.
— To właściwie wszystko. Interes jest milionowy. Zapaliłem się do niego, nie myśl jednak, by z powodu chęci obłożenia się gotówką, przeciwnie, obstaję i sądzę, że uda mi się wspólników przekonać, iż należy się zadowolić skromnym procentem, a zrobić istotnie coś dla