Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

i przestać nie mogę! Wybacz mi i zapomnij te złe słowa, które wyniósł ze mnie piekielny ból. Nie wierz mi ani teraz, ani nigdy. Może znajdę w tem pociechę i siły, że na ruinach mego szczęścia twoje zakwitnie. Przyślij mi choć kilka dobrych słów, bym niemi żył i czuł, że nie stałem się dla ciebie niczem.
Napisz mi całą prawdę, bo najgorsza będzie lepsza, niż ten stan niepokoju i niepewności. Nerwy moje są wyciągnięte, jak pękające struny, które szpony złej doli targają, a to bardzo męczy i dotkliwie boli.
Nie odejdziesz ode mnie swobodnie, nie możesz odejść, bo zbyt silnie do serca twego przyrosłem; będziesz musiała się odedrzeć i cząstka włókien z krwawiącego serca do twego przylgnie na wieki...
Co potem będzie: czy zasklepi się ta wyrwa, czy też zabrana przez ciebie cząsteczka da mi wrażenie wieczystej