mentu i w tych emocyach, nie tyle zmysłowych, ile serdecznych, znajduję tyle czaru, że za tę cenę, by sercem was obu zatrzymać przy sobie, chętniebym się zgodziła pozbyć tej słodkiej reszty. Zdaje mi się, że za tę cenę tylko mogę was pogodzić.
Twarz jej zrobiła się niezwykle poważna i jakby trochę surowa; zamyśliła się i mówiła dalej z pewną dozą goryczy:
— Na granicy śmierci musiałam się znaleźć, byście mogli stanąć obaj przy łożu mojem, a bez wrogich uczuć zdolni będziecie mnie całować dopiero w trumnie — umarłą...
— Co ty mówisz!? — z przerażeniem odezwał się Stefan.
— Mówię, co czuję — i może tak będzie najlepiej. Ja nie wierzę, by po tamtej stronie mogła być nicość; wierzę w nieśmiertelność, w jakieś bytowanie bezcielesnych cieni, w subtelne istnienie dusz, gdzie wszystko się staje czemś lotnem, czemś niewymownie prześli-
Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.