Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

jadalnia, salon, drugi sypialny, mój gabinet. Te dwa bez przeznaczenia.
— Ślicznie! — podniosła się Lili. Stefan też przyglądał się z zaciekawieniem.
— A ten narożny — zaczęła Lili — będzie dla ciebie, Stefanie. Prawda, że ci się będzie tu ładnie pisało? A obok sypialny, byś nie spał w tym, gdzie piszesz, bo napalisz zawsze tak, że sino od dymu.
— Kiedyż to, mój Brunonie, będzie gotów?
— Za półtora roku, a za trzy wszystko.
— Jednakże — zaczął Stefan — takie rozplanowanie lokalu nie musi być łatwe, trzeba się obracać w ściśle ograniczonej przestrzeni, liczyć z mnóstwem warunków technicznych.
— Tak — odparł Brunon — zwłaszcza, że trzeba pogodzić estetykę z wygodą, a ostatni wzgląd jest bardzo ważny. To też architektura, o ile chodzi o domy mieszkalne, jest sztuką stosowaną. W większości jednak wypadków