Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

winy, chciała powiedzieć, zaczęła nawet mówić, ale jej słowa zginęły w zmąconej świadomości, zalanej rozkoszą.
Następnych dni Lili była niezwykle małomówna i jakby obu im obca.
Dopiero znalazłszy się sam na sam ze Stefanem, powiedziała z rozdzierająco smutnym uśmiechem:
— Dopuściłeś się jednego grzechu, pewnej małej zbrodni w stosunku do mnie spełnionej: boś mi dał odczuć zanadto dobitnie, że miłość wasza wraz z ciałem mojem w proch się rozsypie... Może to jest naturalne, może się to dzieje zawsze, może jabym nie była pod tym względem lepsza, ale niemniej — ciągnęła złamanym głosem — to jest bardzo bolesne dla tych, co odchodzą...
Lili umilkła i jakby nagle silnie przygasła. Było to ostatnie jej wyznanie i jakby ostatni błysk pełni sił ducha, po którym nastąpił straszny upadek.
Wezwani lekarze zastosowali czysto symptomatyczne środki, przyznając, że są bezsilni.