co niewątpliwie wpłynie na poczytność, 50 — razem 100. Więc 500 rubli — nóżki na stół.
— Jak pan uważa — wymówił Świda, zupełnie już znużony całą operacyą.
— No, a teraz dla pamięci pan zechce podpisać. Bardzo rad jestem, iż pan sam doszedł do wniosku, że pani stawiała zbyt wygórowane warunki, bo, proszę pana, interes księgarski nie jest wcale taki miód, jak to się panom literatom wydaje... Pięćset za drugie wydanie, a onegdaj za 300 na bardzo dogodnych warunkach spłaty nabyłem taki, jak ta szuflada, rękopis pani Dolskiej. Zapewne, nie jest to mocna firma, a ja za firmę właśnie panu płacę. Masz pan naprzykład mydło Pulsa — są inne nie gorsze — ale każdy do Pulsa, bo Puls ma firmę.
— Dlaczego pan właściwie o tem mydle? — zauważył Świda.
— Tak mi przyszło... niech pan nie myśli, żebym się... ależ, broń Boże... i owszem, ja bardzo tego... ależ prze-
Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.