Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Świda nie bez trudności odzyskał swe dawne mieszkanie i ledwie je zdołał uporządkować jako tako, otrzymał od Lili telegram: „Jutro o trzeciej przyjeżdżam“. Doba oczekiwania stała się jakby transem radości, niepokoju, wyobrażeń, wzniecających dreszcze, rozczuleń, doprowadzających do łez.
O drugiej był na stacyi. Godzina rozciągała mu się w lata, a gdy wpadł pociąg, doznał trwogi i, pędząc wzdłuż wagonów, docierając do ostatnich, poczuł się blizkim rozpaczy.
— Stef! — posłyszał za sobą głos.
Odwrócił się.
— Przegapiłeś mnie — uśmiechnęła się jasna twarzyczka.
Poeta porwał Lili ze stopni, objął