wszystko w tobie jest takie śliczne, że wszystkiemu umiesz nadać pełną wdzięku postać, to sprawia, że w wianki, które tobie składam, mogę wplatać czarodziejskie ziele, nie kalając mego cudnego ołtarza...
— Pleciesz, Stef! Nie, doprawdy — przybrała Lili uroczo-zawstydzoną minkę. — Psujesz mnie swemi chwalbami, odziewasz mnie tęczami swojej wyobraźni, nie o mnie, lecz o wyobrażeniu swem mówisz...
— Gdyby nawet tak było, to nie zmienię nic a nic: nie poznajemy rzeczy samej w sobie, ale swe wyobrażenie o niej, i niech mi wolno będzie śliczne wyobrażenie popieścić samo w sobie, a że Lili nozderki rozdyma i patrzy na mnie z taką wspaniałą pewnością swych nieodpartych ponęt, to mnie utwierdza w mniemaniu, że tulę nie złudę, ale kochaną kobietę, odzianą w grona upajających wdzięków, rosnącą z każdym dniem w krasę — głos mu się zachłysnął i zamarł w pocałunku.
Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.