Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

z tym krzykiem, obcym sobie, mógłbyś być szczęśliwy? Pomyśl sobie, gdy mnie zabraknie, że wyjechałam uciszyć się, że zaś nie będę samotna, że będę się cieszyć szczęściem innem — tem samem, lecz nie takiem samem, i martwić twym smutkiem, to, powiedz, czyż kochanie na tem polega, by zazdrościć radości temu, kogo się kocha? Jabym się cieszyła, gdybym się dowiedziała, że beze mnie się bawisz, że masz przyjaciółki, przelotne miłostki, że, słowem, używasz życia, które jest jedno, spędzasz przyjemnie w rozrywkach czas oczekiwania, pewna, że, gdy przyjadę, stawiasz kropkę nad tem, co było, i znowu jesteś mój.
W tem ciągłem odnajdywaniu się, w tem odzyskiwaniu się tkwiłby jakiś niezwykły urok dla nas dwojga, dla nas trojga, a dla mnie najwyższe szczęście, o którem nieraz myślę i marzę. Bo słuchaj, czyż ja nie rozumiem, że miłość moja was rozdziela, że im silniej łączę was w swem sercu, tem większe mię-