Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

dząc w jego oku płomień, rzekła ze smutnym uśmiechem:
— Dobrze, ale pozwól sobie powiedzieć, że, gdyby kobiety miały je na czubku głowy, a nie za jędrną piersią, nie szukalibyście ich serca wcale!
— Otóż właśnie nie — przezwyciężył się Świda, pocałował jej złote włosy, otulił kołderką i wrócił do siebie, by pisać.
Nie szło mu jednak: myślał nad tem, co zaszło w ostatnich czasach, i dochodził do wniosku, że Lili niezwykle dojrzała umysłowo, że dużo przemyślała, gdy zaś widział kiedyś, jak coś notuje w zamykanym na klucz pamiętniku, zdjęła go ciekawość przeczytać, ale bał się prosić, by znowu nie potrącić o drażliwą strunę.
Powoli załagodziło się wszystko. Życie potoczyło się zwykłą koleją, życie we dwoje, pozbawione znajomości i szerszych stosunków, ciche, chwilami słodkie, często jednak dla Lili niełatwe, a coraz trudniejsze w miarę, jak Stefan cał-