uczucia i wstąpiła w nią jakaś letnia pogoda.
To jej rozsłonecznienie odczuł Stefan i jakby się ocknął, odnajdując nanowo przyjemność w zwykłem obcowaniu, w rozmowie o rzeczach potocznych, w spacerach, a nawet w załatwianiu sprawunków, w tem długiem wystawaniu po sklepach, przymierzaniu i targowaniu się nieraz po to, by nic nie kupić.
— Wiesz, że nie chciałbym być subjektem w sklepie z konfekcyą damską — żartował — to są prawdziwe wzory cierpliwości, znakomity materyał na mężów kobiet kapryśnych!
— A dlaczego lubicie, byśmy były ładnie ubrane i do twarzy? Nie myśl, że to tak łatwe zadanie!
— Co do mnie, to często nie umiałbym powiedzieć, co kto miał na sobie; wystarcza mi ogólne wrażenie.
— Właśnie o to ogólne wrażenie chodzi. To jest, mój drogi, synteza szczegółów.
— Co za słowo, bagatela! Jest to
Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.