Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/144

Ta strona została przepisana.

rego wtrącił do więzienia jej brat, Fryderyk II. Ale bardziej jeszcze niźli dzieje tego oficera pruskiego interesowały przymusowych lokatorów Mont-Saint-Michel losy Silvia Pellico. Był im nierównie bliższym. Blanqui w listach nazywa więzienie opactwa w Mont francuskim Spielbergiem, a podziemne kazamaty i „oubliettes“, znajdujące się głęboko pod klasztorem, przyrównywa ciągle do słynnych weneckich komór ołowianych. Nic dziwnego, że więźniów interesu je przedewszystkiem książka omawiająca więzienie, że ten rodzaj tematów opanowuje całą ich umysłowość i że snują ciągłe analogie.
Wszystko niemal innem jest w światopoglądzie Silvia Pellico. Blanqui nie znajduje w sobie żadnego z nim pokrewieństwa. Bo i jakaż być mogła wspólność idei tego chrześcijanina i rewolucyonisty? Nawet zwierzając się ze swych powątpiewań, opowiadając o atekach wnętrznego gniewu, nawet bluźniąc, Pellico pozostaje zawsze wierzącym, a wiara ustala się w nim, oczyszcza i trwa tem silniejsza, obmyta wyrzutami sumienia. Równie jasnym i niewzruszonym jest brak wiary Blanquiego. Ale życie silniejszem się okazuje od cech charakteru i myśli tak różnych u obu. Życie to właśnie zbliża i łączy co w nich jest sprzeczne, a podobieństwo losów jednego i drugiego świadczy o jakiemś dalekiem, niepojętem braterstwie. Czyż książka Pellica „Moje więzienie“ nie zawiera mnóstwa faktów, wydarzeń, przejść, jakby skopiowanych z dziejów niewoli Blanquiego. Tylko tam ten cierpiał dawniej. W Medyolanie podobnie jak tu, cele mnichów przemieniono w kaźnie więzienne, w komory o dachach ołowianych, wysokie, ciasne jak kominy skrytki na najwyższem piętrze Pałacu Dożów, lodowato zimno w zimie, podobne piecom ognistym w le-