Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/152

Ta strona została przepisana.

kaźni, albo między Gronville i Sienną, rzeką okręgu Coutances, albo ostatecznie w Saint-Malo. Jakąż jednak drogą dostać się do Gronville? Na Genest, Sortilly, albo naokoło przez pola? Blanqni ma w głowie całą kartę geograficzną tego zakątka kraju. Rozmyśla też, który czas najlepszy, która pora roku; czy wybrać długą, burzliwą noc, czy przeciwnie. Stawia mnóstwo znaków pytania, a równocześnie zjawia się wesołość i dowcip, który go nigdy nie opuszcza, i robi Girardinowi wyrzuty, iż mu zachwalał figi w Mont-Saint-Michel. Oświadcza że za całą tę fortecę nie dałby ni dwu liordów, że gdyby od niego zależało, napchałby do piwnic tak ze sześć tysięcy kilogramów prochu i wysadził w powietrze tę piekielną pułapkę. W dalszym ciągu listu mówi o księżycu, o falowaniu morza i wzdycha do chwili, kiedy po tylu wichrach i przypływach odetchnąć będzie mógł wonią łąk i lasów. „Dość — pisze — nawąchaliśmy się powietrza trzęsawisk, które jest tak słone i drapiące, jak ody Wiktora Hugo“. W tym samym liście robi aluzyę do bombardowania Beyrouthu, po którem jego zdaniem powinno rozpocząć się bombardowanie Paryża i kończy: „Główną winę ponoszą dzienniki, te głupie gaduły zawsze muszą wszystko zepsuć“.
Girardin odpowiedział obszernie, wyłuszczył kwestyę ucieczki, wskazał samo Gronville jako miesce wsiadania na statek, co miało być upozorowane wycieczką w celu połowu ryb, albo badań geologicznych na wyspy Chausey, iść radził na Genest i Sortilly i wsiadać zaraz, jeśli zbiegowie mogą oznaczyć dzień swego przybycia jeśli nie, proponował, by parę dni przeczekali we fermie pobliskiej, którą posiadał. Ale to ostatnie nie podoba się Blanquiemu i z zupełną słusznością twierdzi, że taka kryjówka byłaby niezmiernie łatwa do odnalezienia. Jest