Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/161

Ta strona została przepisana.

chwil wspólnie przeżytych, ale jakiż daleki te raz, społecznie na drugim biegunie żyje i nic mu dać nie może. Wszystko co Blanqui jeszcze posiada, to owe odwiedziny matki i siostry. Siostra przyjeżdża ilekroć jeno może, opuszcza Beauce, Aunay-sous-Auneau, gdzie gospodaruje, a za każdą bytnością podziw jego dla mej wzrasta. Ani na chwilę nie wątpi w wielkie przeznaczenie młodszego brata, przywozi ze sobą do wiezienia wielki zapas życia, energii, wiary, a do domu zabiera wszystko co wyszło z ust więźnia i powtarza przy każdej okazyi przy śniadaniu, obiedzie i kolacyi Czynna jest jak chłopka, a zdycydowana, silna w przekonaniach jak Rzymianka, jak Francuska czasu wielkiej rewolucyi. To też zachwyca wszystkich, porywa i przekonuje krewnych, przyjaciół sąsiadów, zjednywa sobie serce każdego, kto zajrzy pod jej dach, zasiądzie u stołu posłyszy meskie, idące do duszy słowa.

LXXVIII.

Przyszedł czas, że Blanqui musiał zrezygnować z walki upornej z chorobą. Popadł w zapalenie płuc i stan jego pogarszał się z dniem każdym. Zawezwano naczelnego lekarza szpitali cywilnych i wojskowych Okręgu Avranches, doktora Emila Voisin i ten orzekł, że natychmiastowa zmiana klimatu jest nieodzowna. Władze zgodziły się na to orzeczenie, równocześnie zaś postanowiono rozprószyć więźniów po różnych miejscach kraju.
Skutkiem wydanego w roku 1844 rozporządzenia Blanqui i Huber przeniesieni zostali do wiezienia w Tours, Duhourdieu de Bordeaux, Peterman, Vilcoq i Fomberteaux