ską metodą sprowadza jedność, harmonię między ludźmi i ideami i stwarza z rozczulającą chytrością nową filozofię historyi... nową i jedynie dobrą filozofię, która wykazuje, że wszystkie, sprzeczne nawet ze sobą wysiłki, wbrew woli nawet ludzkiej zdążają do jednego celu.
Ale w bieżącej polityce, w wysiłkach poszczególnych i codziennych niema owego wzajemnego zrozumienia się umysłów, nie może człowiek wznieść się do uczynienia ofiary ze swego ja i dla rządów ówczesnych miarodajną jest formuła wypowiedziana przez Bérangera w rozmowie z Marrastem:
— No i cóż — spytał poeta — znowu wszystko utknęło?
— Ha, cóż chcecie obywatelu! Różnice naszych przekonań psują wszystko.
— Ej! Powiedz pan raczej: Podobieństwo naszych ambicyj....
Nie ulega wątpliwości, że chęci mieli wszyscy ak najlepsze, ale ludzie, których losy postawiły u steru, nie byli w możności rozwikłać problem u społecznego, który zjawił się tak nagle. Nie dorośli wszyscy do tego zadania. Przedewszystkiem nie byli przygotowani, nie przeszli szkoły doświadczenia, a powtóre uparli się godzić sprzeczności, pogodzić się w żaden sposób nie dające. A lud nie mógł i nie chciał czekać. Posiadającym nie przyszło nawet do głowy, że można czegoś ustąpić, zrzec się, czy to w zakresie przywilejów, czy też stanowiska społecznego i majątku. Kwestya w rezultacie redukowała się do tego, że jedni posiadali