gów, to czemuż, pytam, przypisać, że nie zdruzgotali mnie do reszty moralnie wydzierając pogróżkami podpis, co się równałoby śmierci?
„Czyż uzyskałem choćby zmniejszenie małe ciężaru mych kajdan? Niech na to odpowiedzą kazamaty Mont-Saint-Michel i cele więzień w Tours.
„Któryż z mych współtowarzyszy tak wielką jak ja wychylił czarę męki? Przez rok żyłem ze świadomością, że kobieta droższa mi nad wszystko kona zdala odemnie w rozpaczy, a potem cztery lata strasznego sam na sam w mrokach kaźni więziennej, z pozagrobową zjawą tej, która odeszła bezwrotnie. Oto były cierpienia, tom przetrwał w onem piekle dantejskiem. Wyszedłem z ciemni, włosy wyniosłem posiwiałe, serce mi zamarło i ciało męka pochyliła do ziemi, a oto wokoło rozbrzmiewa krzyk: Śmierć zdrajcy! Ukrzyżuj go!“
„Sprzedałeś za judaszowe złoto twych braci-pisze człowiek, będący zaufańcem rozpustników, stojących u steru władzy. Czyż trzeba złota gdy się je czarny chleb nędzy i pije gorycz życia? I cóż to uczyniłem z owem złotem? Mieszkam na poddaszu, wydaję 50 centimów dziennie, a całego majątku mam dziś 60 franków. Więc to ja jestem zdrajcą? Ja, wlokący się z trudem ulicami, zmęczony i chory w wytartem ubraniu, jam sprzedawczyk? I mnież to, biednego Joba, wypuszczonego z więzienia swych niedawnych chlebodawców ze czci obdzierają lokaje Ludwika Filipa, przeistoczeni w świetne, barwne efemerydy republiki, co ledwo tykają stopami dywanów ratusza?“
„O synu człowieczy, co zawsze dzierżysz w rękach kamień, byś kamienował niewinnych, gardzę tobą!“
Blanqui w dalszym ciąga omawia dowody, owe zdradzone fakty, które znało tysiąc pięćset osób i przy-
Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/197
Ta strona została przepisana.