łowali urzeczywistnić w ciągu krótkiego bardzo czasu to, co miało być dziełem wieków całych. Musieli zostać ofiarami, ofiarami szlachetnemi i lekkomyślnemi zarazem, dobrowolnie zapełnić sobą rozpadliny i rowy, by wyrównać drogę dla pokoleń późniejszych. Zginęli za Jutro. Historycznie, rolę ich da się określić już dzisiaj bardzo dobrze. Postawili problem pracy i pauperyzmu w całej jego nagości, w sposób niedwuznaczny. Od tej pory problem ten usunąć się nie da, stoi jak kolos kamienny i cień rzuca na wszelkie rządy całego świata i jedynie rozwiązany być może, pominąć go nie można. Kwestye ściśle polityczne, zmalały, stały drugorzędnemi, zależnemi od każdorazowej klęski danej grupy rządzących, kwestya socyalna zawładnęła wszystkimi umysłami. Narodził się sfinks i odtąd rósł z dniem każdym, cielskiem swojem zaćmiewając słońce, głową sięgając wysoko ponad ziemię.
Tylko uwzględniając ten fakt, można zrozumieć, czem był dzień 15 maja. Inaczej na pierwszy rzut oka wyda się prostą manifestacyą, teoretyczną zresztą, na rzecz Polski.
Polska, była powodem ogólnie znanym, wszyscy o niej krzyczeli, w jej imię tłumy się gromadziły, chciały rewindykować jej prawa istnienia. Masa robocza, owa armia bezbronna, czarna, płynęła ulicami zatrwożonego Paryża przebywającego jedno z najokropniejszych przesileń handlowych i przemysłowych, szła na Zgromadzenie Narodowe, które wzbraniało się przyjąć petycyi. Tłum chciał odzyskać siłą zaprzeczone mu prawo inicyatywy,