Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/223

Ta strona została przepisana.

ważny człowiek był sprawiedliwszym. Nie wszystko załatwia się wyklęciem, nieomylność nie jest właściwością człowieka. Kiedy się po latach bada popielisko faktów historycznych, nie należąc ni oficyalnie i uczuciowo do żadnego z współczesnych stronnictw, gdy się widzi, jak ci wszyscy biedacy walczyli, cierpieli, znosili prześladowania, trudno zgodzić się na tę łatwość sądzenia, jaką się odznaczał Barbés, na jego ekskluzywność i gorączkę. Trudno wprost wymódz na sobie wyrok potępienia na Blanquiego wobec takich marnych, zgoła niedostatecznych dowodów.
Owa podejrzana szmata Taschereau miałażby być wystarczającym motywem doraźnego potępienia człowieka który przecierpiał już dwanaście lat więzienia, a teraz na nowo Bóg wie na jak długo miał zniknąć ze świata żywych? Cóż za okropna, cóż za ciasna polityka! Jestto barbarzyństwo godne najciemniejszych sekciarzy wieków średnich, bezmyślność zaciekłości, co zapominać każe o idei i rzuca ludzi na ludzi, by się pozagryzali na śmierć.
Nie ulega wątpliwości, że Barbés poświęcił wszystko, oddał od razu, bez wachania- sprawie swą przyszłość, pieniądze, spokój, życie umysłowe, widoki szczęścia rodzinnego, swobodę osobistą działania, wolność, zdrowie, to znaczy oddał życie... ale pamiętajmy, że i Blanqui złożył na ołtarzu w ofierze to samo.

CI.

Pogodził ich wyrok jednaki i dobrze się stało. Znacznie przystojniej im cierpieć razem jak toczyć bój w obliczu sędziów. Mimo protestu Lamartina, człowieka bez-