Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/26

Ta strona została przepisana.

bierze czynny udział w pracach politycznych i naukowych i gdy nadszedł brumaire, gotów zamienić swój mandat poselski na urząd publiczny. Nie był jedynym, wielu pożądało takiej zmiany losu i pogodziło się z nią. Urok władzy napoleońskiej ogarnął zarówno emigrantów wracających masowo jak i pozostałych przy życiu rewolucyonistów. Zwolenników dawnej formy rządu pozyskała restytucya tytułów i odznak, rewolucyonistom stworzono nowe, obdarowano ich frakami wyszywanymi złotem, krzyżami na wstęgach, szpadami honorowemi, które nigdy krwi widzieć nie miały i oto wszyscy naraz znaleźli się u jednego żłobu, dali się wprzągnąć w jeden rydwan. Co do różnych spraw i faktów, zdarzają się w historyi dziwne omyłki, których czas nie jest w stanie skorygować. Taką omyłkę popełniono odnośnie do pojmowania: „członka Konwentu“. Ta nazwa przywodzi dotąd jeszcze na myśl bohaterskiego krzykacza, gadułę nieugiętego i dzikiego. Tak nie jest, bo chociaż Merlin de Thionville sprzedał swą posiadłość w Bougival z tego jeno powodu, że nie mógł znieść widoku Malmaison, a Cambon dobrowolnie wrócił na wygnanie, przypatrzywszy się iluminacyi 15 sierpnia, to większość rzuciła się tłumnie do przedpokoju Napoleona i wszyscy wydzierali sobie wzajem fraki senatorskie i klucze szambelańskie, wieszając je z zachwytem na pośladkach.
Blanquiego, który ongi pożądał aneksyi prowincyi włoskiej przez republikę francuską, musiało zdziwić i napełnić dziwnemi refleksyami to nagłe zagarnięcie władzy przez korsykanina, równie jak on południowca. Czyż istniała jakaś tajemna harmonia, jakieś prawo wymiany sił pomiędzy tymi dwoma krajami, jakaś solidarność odnośnie do klęsk i tryumfów, kierowana dziwną logiką historyi? Ale nie można było uczynić nic więcej, jak