Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/267

Ta strona została przepisana.

więziennej Barbés oświadczył, że podpisze się na liście i da książki, pod warunkiem jednakże, że nie będzie tam figurowało nazwisko Blanquiego. Tego ostatniego poprostu rozśmieszyła ta dziecinna metoda okazywania bezsilnej złości, ale w jednym z listów z owego czasu, dnia 26 listopada tak wyraża się o szarlataneryi swoich przeciwników: „Radbym, by byli jeno głupi, ale nie, biorą ponadto dwulicowość za talent dyplomatyczny, a nikczemną obłudę za geniusz. Trudno się z nimi przeto zgodzić, ot poprostu pogardzam trochę tymi wszystkimi ludźmi, którzy mnie kąsają. Zwłaszcza przywódca ich, to awanturnik, krzykacz, a zarazem człek do niczego niezdatny i bezsilny“.
Większość listów adresowana do obywatela Rougée, współwięźnia, który po uwolnieniu z Belle-Ile osiadł w Londynie.
Z innego listu, pisanego w lutym 1854 dowiadujemy się, jakiemi uczuciami natchnęła go śmierć brata Adolfa. „Niezmiernie przygnębiła mnie śmierć Adolfa — pisze. — Gdy ci umiera brat zdaje ci się, że część twego ja żyć przestała, że wyrwano płat żywego mięsa z ciebie samego. Cierpi równocześnie ciało i dusza. Rozdarcie owo odczułem tem boleśniej, że na grobie Adolfa nie potrzebuję składać w ofierze zmarłemu, żadnej wrogiej myśli, ni uczucia. W sporach naszych i dysputach, nawet w swarach, nigdy o co innego nie szło, jak jeno o sprzeczne poglądy polityczne. Nigdy nie było ani cienia niechęci osobistej. Ale szkoda mi i tego. Cóż robić. Tolerancya nie należy do zalet partyi, której członkiem, był nieboszczyk. Umiera przedwcześnie. Przez całe życie był silny, konsekwentny i wolny od słabostek. Nie chorował nigdy, nie pojmuję więc na co zmarł. Nie piszesz