Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/271

Ta strona została przepisana.

rektyw i wskazań, któredyby iść i spełniać się w czynach. Ale nietylko się nie poddał, energicznymi ruchy wydobył z chaosu elementy pokrewne, ocenił co należy usunąć z drogi i w części nawet usunął zawały, tamujące ów potok społeczny. Widział przynajmniej jasno, którędy runie i od jutra już może pocznie sobie żłobić regularne łożysko, a widzieć w razach takich, znaczy nieledwie: dokonać. I cóż się dzieje? Nagle, nie wiadomo czemu zjawia się, nie mające żadnej podstawy oszczerstwo Taschereau i zatrzymuje rękę w połowie ruchu odcina wodza od mas armii rewolucyjnej. Jestto nic, bo niema ni krzty prawdy, a jednak czyni, że odtąd dokoła Blanquiego zostają się jeno jego zwolennicy, a on sam przemienia się w przywódcę sekty jeno, grupy, widomą głową partyi blanquistów. Na tem stanowisku utrzymał się już, zło nie strąciło go niżej, a nawet w dniach 17 kwietnia i 15 maja wziął rozmach silny i stanął na chwilę na czele. Ale wysiłek to był, wysiłek w ciężkich bardzo warunkach, to też po klęsce poniesionej nie przyszło zwycięstwo, nie nastąpiło uchwycenie równowagi, trzeba się było ukryć, potem poddać. Gdy mu wytoczono ostatnią bitwę, czuł już dobrze, że osłabły jest, że wyczerpały się siły, uszły przez otwory ran krwawiących i że koniec działalności publicznej się zbliża.
Tutaj dopiero, w Belle-Ile, wśród ścian cytadeli, Blanqui pojął jasno ten cały tok swego życia. Tutaj też nauczył się jak żyć dalej.
Począł teraz życie ciche, bez wybuchów namiętności, rozgłosu, niemniej jednak intenzywne.
Z ciemni przeszłości wyłonił się kształt określony. Wspomnienia czynów dokonanych i dzieł zamierzonych i tu poczęła się działalność twórcza myśli. Z wyobraźni