Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/307

Ta strona została przepisana.

medycznych. Poznał się z Villeneuwem i został wprowadzony do Blanquiego na początku roku 1865.
Co tygodnia, we czwartki i niedziele przez cały czas pobytu w szpitalu schodzili się znajomi chorego, znosili mu książki, zapoznawali z przeróżnymi młodymi ludźmi, którzy się Blanquiemu wydawali, bez wyjątku niemal rozumnymi i pełnymi energii. W ten sposób poznał Karola Longueta, wydającego wówczas czasopismo „Ecoles de France“, w którem Rogeard drukował „Uwagi Labienusau, i zaproponował ma, by ogłosił w swem piśmie rzecz, drogiego mu Tridona, „Hebertystów“, noszących zrazu tytuł „Skazańcy historyi“, („Les Damnés de l’histoire“). Pracę tę Tridona cenił Blanqui niezmiernie, mimo, że był zwolennikiem klasycyzmu, jasności, bezpośredniości, a tam było mnóstwo domyślników i romantycznej retoryki i frazeologii.
Wśród rozmów o tem i owem, zwolna wyłaniała się myśl przyspieszenia ataku na imperyalistyczne rządy Napoleona. W tym też czasie Blanqui postanowił napisać i wydać seryę broszur, traktujących o opozycyi w Izbie. Tridon, Jaclard i Villeneuve podzielili się pracą i przy pomocy badań historycznych i krytycznych zestawili materyał, obciążający ludzi, których Blanqui uważał za członków i twórców reakcyjnego rządu najbliższych czasów, mogących się zjawić zaraz nazajutrz może po zwycięstwie republikanów nad imperyalistami. Poczęto się krzątać nie na żarty, a gorączka ożywiająca tych wszystkich młodych palonych wnętrznym ogniom czynu, skierowanego ku wielkiej, zasadniczej odnowie społecznej, ogarnęła też Blanquiego. Znowu mu się marzyć poczęły ideje organizacyi grup, oddziałów, tajne związki, kluby i zamachy nagłe, piorunowe, jakich miał pełną duszę czasu Restauracyi i Ludwika Filipa. Ale teraz