Kościoła w wieko IV, którego owionęło tchnienie starożytności barbarzyńskiej i o Ojcu Gratrym, zakonniku wieku XIX, który rospaczliwie sięgał po wiedzę, widział ją na kartach Pisma świętego i chciał stworzyć charmonijną całość. A wszędzie Suzamel-Blanqui jest równie, wymowny, bardzo przytem logiczny i porywający za serce.
„Oto noc zapadła — mówi. — Od skał Palestyny odbity zalew semickiego jednobóstwa runął na światy romańskie i pogrążył je w swych czarnych nurtach. W ciągu niespełna stu lat świat cały stał się trupem. Wszędzie widać jeno pogorzeliska i ruiny, znikła nauka sztuka, cała kultura ducha. Fanatyzm chrześcijański z pochodnią w ręku przebiega rozłogi rzymskiego imperium, a pod jego stopy walą się świątynie, padają posągi, palą się biblioteki Rzymu i Aten. Na ten widok potwór wydaje ryki szalonej, zwierzęcej radości. Jak samum-niszczyciel, urodzony kędyś na spieczonej słońcem, bezpłodnej pustyni, zerwał się „geniusz chrześcijański“ i starł w pył nieśmiertelne, zdało się dzieła istotnego gieniuszu ludzkiego i wysiłku tylu wieków. Klątwą i dziś by jeszcze chciano nas obłożyć, a niedawny tu czas, kiedy potępiano całą literaturę, piękną, łączącą w sobie majestat, wymowę, siłę i wdzięk..., potępiano i oczywiście zaraz niszczono, by nie było na świecie już nic więcej prócz piekielnej, wściekłej hystery i religijnej i ryków bestyj pijanych swym szałem, pozbawiowionych zmysłów, wołających: Bóg! Bóg! Piekło! Potępienie! Śmierć!“.
Tak pisze, ale tragizm nie wyklucza też humoru. Blanqui w tych słowach charakteryzuje dzieje zdobyczy kleru poprzez długie wieki:
„Przez szesnaście wieków sprzedawali niebo, a skupywali ziemię“.
Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/311
Ta strona została przepisana.