Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/328

Ta strona została przepisana.

i nawet będąc na krótko wolnym, nie zmieniał już przyzwyczajeń. Więzienie ścigało go tedy niejako, otaczało go gdziekolwiek stanął, czy może on sam wysiłkiem woli stwarzał je dla siebie ku ochronie własnych, a drogich tajemnic.
Wstawał, jak zawsze, o świcie, oddychał u okna, jak ongi poprzez kraty, świeżem powietrzem, mył się starannie, pił mleko, cerował skarpetki, naprawiał ubranie i zaraz, ledwo ubrany, siadał do pisania, lub zanurzał się w książkach. Jednym też z głównych powodów owego odcinania się od ludzi, był głód wiedzy i namiętność do pracy umysłowej. Około południa wychodził, mijał ulice, aż na rogu rue Vavin wchodził do domu, gdzie mieszkał Eudes. Szczupłego, szybko idącego mężczyzny nikt, zda się, nawet nie spostrzegał. U Eudesa jadał obiady i kolacye, przyjmował znajomych i interesentów, nie znających jego prawdziwego mieszkania. Dla nich przemieszkiwał tu, albo przy rue Cardinal-Lemoine. Zastawali go też zawsze zajętego szyciem lub pisaniem, ciągle uśmiechniętego, uprzejmego. Lubił słuchać i zerkać z pod oka na mówiącego, potem pytał, zadawał dużo pytań, śmiał się nawet nie gardząc pieprznymi dowcipami i dwuznacznikami.
W tym to małym pokoiku, przy bulwarze Montparnasse powstało studyum o Jezusie, napisane z racyi pojawienia się książki Rénana, dalej rozprawy o fatalizmie, o wolności przekonań, o pozytywizmie, o idei bóstwa, o kobietach, mnóstwo notatek politycznych, w których coraz bardziej zaznacza się kierunek filozoficzny i uwag odnośnie do wydarzeń bieżących i artykułów dziennikarskich. Tutaj też doszedł do sformułowania swej życiowej maksymy: „myśl jest jedyną bronią słabego i tutaj też wracając do ulubionej swej idei, broni