używać broni. Należy zdobyć karabiny, nim żołnierze przyjdą do siebie po pierwszem zdumieniu. W ten sposób zdołają powstańcy uniknąć konfliktu z armią, z tą samą armią, która jutro może być sprzymierzeńcem najlepszym. Atakując fort Vincennes starcia z wojskiem uniknąćby się nie dało, a właściwie walczyć należy tylko z policyą.
Po zdobyciu broni zostaną obdzieleni nią ci, co się zgłoszą na ochotnika i pochód ruszy do następnej kasarni. Szło o to, by w ten sposób przebyć znaczną część miasta, wszędzie budzić ludzi do czynu, a wieczór nowo zaciężną armię zaprowadzić na jakiś plac wielki lub do budynku w śródmieściu i tam rozłożyć się obozem. Blanqui oznaczył za najodpowiedniejszy gmach Instytutu, skąd panowałoby się nad całą linią Sekwany, mając pod bokiem Tuillerye, prefekturę i ratusz.
Wszystko to zawarł Blanqui w kilku słowach. Nie było zarzutów, nie było nawet odpowiedzi, komendanci oddziałów oddalili się w milczeniu powiadomić swych ludzi, którzy przeczuwali jeno, że się coś gotuje, ale nie znali jeszcze dnia ni godziny i nie wiedzieli gdzie im pójść padnie.
Pierwszym na miejscu zbornem miał być Blanqui i dać znak rozpoczęcia.
Była cudna pogoda w owe poobiedzie letnie, a nieba nie plamiła ani jedna chmurka. Blanqui już o trzeciej znalazł się w alei, skryty w cieniu drzew, niewidzialny wśród tłumu przechadzających się. Niedługo dostrzegł znajomych i mógł śledzić z chwili na chwilę, jak się