Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/378

Ta strona została przepisana.

jednym rzutem oka i pyta, bardzo powściągliwie jeszcze: „Czy pewność porażki dobrze usposabia do walki?“
Jako komendant batalionu stara się w armii to przeprowadzić, o czem pisze w dzienniku i o to dnia 21 września pięćdziesięciu komendantów chce złożyć w ratuszu adres opatrzony 72 podpisami, w którym komendanci batalionów gwardyi narodowej domagają się odsunięcia terminu wyborów i energicznej walki do upadłego. Ale nie dopuszczają ich do gmachu rządowego, wchodzi sam Blanqui, oddaje adres Julinszowi Ferryemu, wyjaśnia mu w kilku słowach co myśli o sytuacyi i pyta jaką ofiarą rząd chce okupić pokój. Ferry odpowiedział na to, że zapłatę oznaczy 7 i pół miliona głosów plebiscytu, zresztą odłożył rozmowę dłuższą do jutra. Więc tedy 21 września zjawiają się szefowie batalionów w ratuszu, a przyjmują ich Garnier-Pagès, Picard, Ferry, i Rochefort. Blanqui nie mogąc się doczekać żadnej wy raźnej konkluzyi tej rozmowy formułuje ją w ten sposób w swym dzienniku: „Nadzieja kupienia sobie pokoju, zwalnia od jakiejś poważniejszej akcyi obronnej. Nikt zajęty traktatami nie myśli o walce. Gdyby od 17 dni rząd nie handryczył się, ale myślał o zgromadzeniu chassepotów, byłby dalej posunął dzieło pokoju, jak przez ciągłe apele do obcych, ciągłe żebraniny u mocarstw ościennych“.

CLXXVI.

Zarzucono naturalnie zaraz Blanquiemu, że sieje niezgodę i nienawiść, zamiast powołać go do rządu obrony narodowej. Ale nie na tem koniec, zapanowało wzburzenie, po jakiejś uwadze, która im się nie spodobała,