stół, wokoło którego siedzą: Trochu, Juliusz Favre, Juliusz Simon, Juliusz Ferry, Emanuel Arago, Garnier-Pagès i Dorian. Pierwszy przemawia Lefrançais i oznajmia, że rząd upadł. Potem Flourens w butach wojskowych, ozdobiony galonami, odczytuje nazwiska członków nowego rządu, czyli raczej komitetu prowizorycznego, mającego zarządzić wybory komunalne. Tłum aklamuje, lub krzyczy: Nie! Lista, która utrzymała się ostatecznie jest następująca: Dorian, Flourens, Mottu, Wiktor Hugo, Ludwik Blanc, Delescluze, Blanqui, Avrial, Raspail, Ledru-Rollin, Feliks Pyat, Millière, Ranvier i Rochefort. Na Rocheforta nie wszyscy się zgodzili odrazu, nazwisko zaś Doriana tłum sam kazał wpisać.
Teraz dopiero począł się nieporządek, dorywcze, przypadkowe zgoła odruchy i objawy gniewu niechamowanego już. Flourens złożył nowy rząd, ale go nie mógł przeprowadzić. Należało to dopiero uczynić. Nie wszyscy zamianowani przez ten improwizowany plebiscyt byli obecni. Blanqui pozbawiony swego batalionu nie poszedł na ratusz. Dowiedziawszy się o pół do szóstej, że wszedł w skład nowego rządu prowizorycznego, o szóstej już stawił się w ratuszu, przecisnął się z najwyższym wysiłkiem przez tłumy i niewiadomo w jaki sposób dotarł aż do biura prefektury dep. Sekwany, oddzielonego od sali rządowej przedsionkiem i klatką schodową. Przedsionek ten i schody odegrały ważną rolę w wydarzeniach 31 października, tam bowiem mogły dostać się z łatwością i opanować dowolnie bataliony, które nadeszły z pomocą rządowi obalonemu. Flourens kazał zająć salę, gdzie się znajdował wraz generałem Trochu i jego ko-