Na wieść o tem, co się stało Gambetta usiłował opierać się rządowi, udowadniał, że wojna i obrona, teraz jeszcze są możliwe, chciał też od wyborów usunąć wszystkich byłych funkcyonaryuszy i oficjalnych kandydatów cesarstwa. Podobnie jak Blanqui przyzywał on teraz rewolucyę, chciał ją wywołać, bo ona jeno mogła jeszcze zbawić ojczyznę i republikę.
Ranc pod datą 6 lutego ogłosił list Blanquiego, napisany w celu zagrzania Gambetty do energicznego działania. Cała sytuacya jest tam skreślona w kilku wierszach, dosyć też tego dla Gambetty, który, jak Blanqui wie gdzie leży obowiązek, uznaje że prawa wyższe, stanowią o legalności, a widoczne to wszystko w jego, zbliżonej całkiem do Blanquiego krytyce, w twierdzeniu że rząd, jeniec wojenny niema prawa zwoływać Zgromadzenia narodowego, że punkt jakiś oblęgany, może układać warunki kapitulacyi jeno dla siebie, a nie dla całego kraju i że wreszcie ściąga na siebie wielką odpowiedzialność w przyszłości ten, kto słucha roskazów i dekretów rządu, będącego dziś już narzędziem w rękach nieprzyjaciela. Napiętnował też Gambetta członków rządu, co podpisali kapitulacyę, za pozwoleniem Niemców emigrujących do Bordeaux, zowiąc ich niewolnikami wroga, co ośmielają się wydawać roskazy ludziom wolnym. Fakty potwierdziły to niezwłocznie. Zjawił się Bismark i podyktował prawo wyborcze zarówno Gambecie, jak Juliuszowi Favre, oznaczając głosowanie na dzień 8 lutego.
Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/429
Ta strona została przepisana.
CCI.