kiego rodzaju z całej okolicy w obrębie mil trzydziestu można było, po zostawieniu pewnych ilości na siew i na konieczną potrzebę tych, co pozostali przy roli, w szybkiem tempie zamknąć w magazynach Paryża. Departamenty zachodnie i centralne byłyby dostarczyły wołów, owiec, tak, że łatwo było zdwoić ilość bydła w stolicy. W ten sam sposób, z zupełną pewnością dało się zmagazynować około 60.000 prosiąt, zabitych i zasolonych, a zwolna, wedle zbywającego czasu można było skompletować zasoby jajami, masłem, jarzynami, rybami, serem, oliwą i t. d. Nic chyba łatwiejszego, jak zemleć w Paryżu zboże, a w grudniu byłoby chleba podostatkiem, za wiele może nawet.
„Ale cóż — mówi — w rządzie było wielu adwokatów, a ci nie są obowiązani wiedzieć, że chleb się robi z mąki, a mąkę ze zboża“.
Wymiana ludności pomiędzy Paryżem a prowincyą obliczona jest z matematyczną ścisłością. Przedewszystkiem niech idą z miasta ochotnicy i to na koszt własny, przyczem nie trzeba namawiać, ani wstrzymywać uciekających, którzy są o wiele bardziej niebezpieczni w obliczu wroga jak pomocni. Potem należy przystąpić do zarządzenia przymusowej emigracyi. Jest to rzecz smutna, Blanqui zdaje sobie z tego sprawę, ale jako naturalną przyjmuje tę ofiarę dla dobra ojczyzny. Oblicza, że jest 600.000 dzieci poniżej lat szesnastu, 200.000 matek, 130.000 kobiet powyżej lat pięćdziesięciu pięciu, a 70.000 mężczyzn powyżej siedmdziesiątki. To stanowi okrągło milion, który ma się rozmieścić po departamentach całkiem bezpiecznych, u mieszkańców, którym państwo zapłaci za pomieszczenie i utrzymanie emigrantów. Po wyjeździe tych ludzi, do 555.000 żołnierzy gwardyi narodowej paryskiej, skompletowanej mężczyznami zdatnymi
Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/433
Ta strona została przepisana.