w przystani losu, ten spoczynek za karę, narzucony przez prawo. Nieraz z rozkoszą wspomi jasną suknię żony, snującą się po ścieżkach, posłyszy pierwszy płacz dziecka, rozbrzmiewający donośnie w ciszy wiejskiej.
Dla przywódcy partyi jest jednak tragicznem to, co dla człowieka stanowiłoby dobroczynny zwrot w życiu. Blanqui nie może i tu przestać myśleć o polityce. Jest ona wiekuistym gościem w małym, wiejskim domku, każe mu konspirować przeciw ciszy, szczęściu własnemu, mąci samotność. Podczas przechadzek wzdłuż rzeki, aż tam, gdzie wpada do Sekwany, podczas dalekich wędrówek do lasu w miejscowości Isle-Adam, włóczęg po polach Beauchamp, gdzie widnieją pustacie zasłane kamieniami, porosłe różowo kwitnącymi głogami, wycieczek do odległego lasu Montmorency, nie schodzą mu z myśli problemy strategiczne, widzi się ciągle na ulicach Paryża. Nawet owe peryodyczne zmiany na niebie i ziemi, jakie przynoszą z sobą pory roku, wszystko, co daje jesień, zima, wiosna i lato, dziwnie przypominają mu owe żmudne prace organizacyjne w „Sociétè des Saisons“. Bo właśnie Blanqui całą duszą tkwi w owem nowem stowarzyszeniu, które ma zastąpić rozwiązane „Sociétè des Familles“. Zmiany księżyca notowane w kalendarzu, obserwowane na niebie, wiele innych zjawisk przyrody znajdzie swój wyraz i nazwy w nowej organizacyi rewolucyjnej. Grupy dzielą się na drobniejsze podziały: miesiące i tygodnie. Trzechmiesięczne czasokresy, tworzące porę roku, stać mają pod rozkazami wodza, noszącego miano: Wiosna. Każdy miesiąc ma cztery tygodnie, a naczelnym miesiącem jest Lipiec. Tydzień składa się z sześciu członków pod przywództwem Niedzieli. Wodzowie są niewidzialni, Blanqui nie bierze udziału w ogólnych zebraniach. Kierownictwo naczelne jest podobnie, jak w węglarstwie
Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/94
Ta strona została przepisana.