Strona:Gustaw Le Bon-Psychologia tłumu.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.
101

zdolna nic przedsięwziąć bez interwencyi władzy.

Ale państwo, fabrykując za pomocą podręczników wszystkich owych dyplomowanych obywateli, może spotrzebować tylko nieznaczną ich część, pozostawiając z konieczności resztę bez zajęcia. Musi ono więc karmić pierwszych, a z pozostałych tworzy sobie wrogów. Od podnóża do samego wierzchołka piramidy społecznej, każda posada, poczynając od woźnego aż do profesora i prefekta, jest zawsze przedmiotem pożądań całej masy dyplomowanych kandydatów. Podczas gdy wielkie firmy handlowe z trudem tylko znajdują ajentów, którzyby je reprezentowali w koloniach, tysiące osób ubiega się o najskromniejsze posady rządowe. W jednym departamencie Sekwany jest 20.000 nauczycieli i nauczycielek bez posad, którzy, gardząc robotą w polu lub warsztacie, szukają chleba u państwa. Ponieważ zaś liczba wybranych jest ograniczoną, armia malkontentów musi być olbrzymią. Oni to są na zawołanie każdej rewolucyi, bez względu na to, kto jej przywodzi i jakie są jej cele. Dać człowiekowi wiedzę, której nie może zużytkować, to pewny sposób zrobić zeń buntownika[1].

  1. Stosunki powyższe nie są zresztą właściwe tylko narodom romańskim. Znajdujemy je również w Chinach także pozostających pod rządami silnej hierarchii mandarynów. Godność mandaryna osiągnąć można, zupełnie jak, u nas, po zdaniu konkursowego egzaminu, na którym na-