Strona:Gustaw Le Bon-Psychologia tłumu.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
108

skie, które ją czekają, że tu już pominę życie realne, w które młodzian ma wnet wstąpić, otaczające go społeczeństwo, do którego należy albo go przystosować albo też zdać na łaskę losu, dalej walkę o byt, w której, aby się obro nić i wytrwać, powinien wystąpić z zasobem sił, z bronią w ręku, wyćwiczony i zahartowany. Tego zaś rynsztunku, tych wiadomości bardziej niezbędnych od wszelkich innych, tej mocy zdrowego rozsądku, woli i nerwów, nasze szkoły bynajmniej nie dają. Przeciwnie, zamiast ukwalifikować czynią one młodzieńca niezdatnym do przyszłego jego zawodu i pracy całego życia. Takim więc wstępuje on w życie, a pierwsze jego kroki na polu praktycznem są po największej części szeregiem bolesnych zawodów, które ranią go dotkliwie i na czas długi ubezwładniają a niekiedy czynią kaleką na zawsze. Próba to ciężka i niebezpieczna. Wystawia ona na szwank moralną i umysłową równowagę człowieka, grożąc zupełnem jej zwichnięciem. Potem przychodzi rozczarowanie, zbyt niespodziane i głębokie, zawód bowiem był zanadto wielki a gorycz nad miarę silna.“[1]

  1. Taine. Le Régime moderne, t. II, 1894. Są to prawie ostatnie stronice, napisane przez Taine’a. Streszczają one znakomicie rezultaty długoletniego doświadczenia wielkiego myśliciela, niestety, zupełnie niezrozumiałe dla tych profesorów naszych, którzy nie podróżowali zagranicą. Wychowanie jest prawie jedynym środkiem, za pomocą którego możemy choćby do pewnego