szły mu ode skroni. — Sądzę, że jego miłość jest z tych, co idą po za grób — i zbyt wielka, niż byśmy mogli ją objąć.
Toż samo mówiła moja matka, gdy się jej potajemnie zwierzałem.“
Wzdrygnęła się naraz, jakby dreszcz przeszedł całe jej ciało.
„Niech pan będzie spokojny, to jest nic. Tylko wspomnienie. Kiedy moja matka umarła — jedynie ja wiem jak on ją kochał, choć byłam wtedy dopiero dzieckiem — sądziłam, że serce pęknie mi z bólu, pobiegłam do niego, i wcisnęłam się w jego surdut, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam, gdyż wszystko się we mnie załamało — i — i o to — — — znów jakby lodem ścina mi się grzbiet, kiedy o tem pomyślę — — — spojrzał na mnie z uśmiechem, pocałował mię w czoło i pociągnął mi rękę nad oczami. — — — I od tej chwili do dziś wszelkie cierpienie z powodu śmierci mej matki jakgdyby rozprysło się i roztopiło we mnie. Łzy jednej nawet nie byłam w stanie wylać, gdy ją pochowano; widziałam słońce jakby promienną rękę Boga na niebie i dziwiłam się, dla czego ludzie płaczą. Ojciec mój szedł za trumną, koło mnie, a gdy spoglądałam, wciąż uśmiechał się łagodnie i czułam, jaka zgroza przenikała tłum na ten widok.“
„Pani jest szczęśliwą, Mirjam? Zupełnie szczęśliwą? Czy nie jest to uczucie jakiejś rzeczy strasznej myśleć, że pani ma za ojca istotę, która tak przerasta ludzi? zapytałem ją szeptem.
Mirjam wesoło kiwnęła głową.
„Żyję niby w błogosławieństwie sennem. — Gdy mię pan przedtem pytał, panie Pernat, czy nie mam trosk i dla czego my tu mieszkamy, musiałam się prawie śmiać. Aboż natura jest piękną? Prawda, drzewa są zielone, a niebo jest niebieskie, ale to wszystko mogę sobie wyobrazić daleko piękniej, kiedy oczy zamknę.
Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/133
Ta strona została przepisana.