Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/157

Ta strona została przepisana.

zynę, która tańczyła z pijanemi nawpół zamkniętemi oczyma — we fraku — cała naga; — — — — wszystko w półśnie, który jednak był tak wyraźny jak rzeczywistość. Nad ranem stanął mój sobowtór przy łóżku, ten mroczny Habal Garmin „wyziew kości“, o którym mówił Hillel, — i spojrzałem mu w oczy: był w mojej mocy, musiał mi odpowiadać na każde moje pytanie dotyczące spraw ziemskich i pozagrobowych, na co tylko oczekiwał, lecz żądza tajemniczości nie była tarczą dostateczną przeciw płomieniom, krwi, zamierała w żarzącem się ziemskiem królestwie mego rozumu. — Odpędziłem to widmo, które powinno stać się odzwierciadleniem Angeliny a kurczyło się do rozmiarów litery „alef“ znów urosło, i stanęło jako kobieta kolosalna, naga do cna taka jak ją widziałem poraz pierwszy w książce Ibbur, z pulsem równym trzęsieniu ziemi i nachyliła się nademną, a ja wdychałem ogłuszający zapach jej gorącego ciała.

Czy Charousek już nie przyjdzie? Dzwony zaśpiewały z wież kościelnych. Chciałem zaczekać jeszcze kwadrans, — a potem wyjść! Włóczyć się poprzez ożywione ulice, pełne odświętnie ubranych ludzi, zmieszać się z wesołym tłumem w dzielnicach bogaczy, widzieć piękne kobiety o zalotnych twarzach, o wysmukłych rękach i nogach. Może łspotkam przytem wypadkowo Charouska, tłumaczyem się przed sobą. Aby mi czas płynął prędzej, wziąłem ze stosu książek starożytną grę w taroka. Może w kartach da się znaleść motyw do obmyślenia jakiej kamei? Szukałem „Pagada“. Nie podobna go znaleść: gdzież się mógł zapodziać? Jeszcze raz przejrzałem karty i zatopiłem się w myślach o ich ukrytem znaczeniu. Szczególnie ten Wisielec? co on mógł oznaczać?
Człowiek wisiał na linie między niebem a ziemią, głową na dół; ręce miał na plecach związane,