Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/162

Ta strona została przepisana.

nadać swemu głosowi ton swobodny) „chciał bym raz nareszcie widzieć Mirjam, czy nie uda mi się odpędzić od niej tych smutnych myśli. Niech pani powie, czego pani sobie życzy: przecie nie jest pani egipskiem czarodziejem, tylko młodą osobą, której wietrzyk wiosenny, jeszcze może wyrządzić złośliwego figla!“ Mirjam nagle rozweseliła się zupełnie. „Ale co się z panem dzisiaj dzieje, panie Pernat. Takim pana nigdy jeszcze nie widziałam! Zresztą, to wiatr wiosenny. U nas, u panien żydowskich, rodzice, jak wiadomo, kierują wiatrem wiosennym, a my musimy być posłuszne. Czynimy też to jakby zgodnie z naturą, to leży już u nas we krwi. U mnie nie, wtrąciła poważniej; moja matka długo walczyła, kiedy miała wyjść za mąż za tego szkaradnego Arona Wassertruma! „Co? matka pani? Za tego kramarza z dołu?“ Mirjam skinęła głową. „Dzięki Bogu, że to nie doszło do skutku. — „Dla biednego człowieka był to zapewne straszny cios.“ „Biedny człowiek, mówi pani? zerwałem się. Ten drab to czysty zbrodniarz.“ W zamyśleniu przeczyła ruchem głowy. „Zapewne on jest zbrodniarzem, ale ten, który siedzi w takiej skórze, a nie byłby zbrodniarzem, musiałby być prorokiem.“ Przysunąłem się ciekawie: „Czy pani wie coś pewnego o nim? Mnie to interesuje. Z zupełnie szczególnych względów — — !! „Jeśli by pan raz zobaczył jego sklep z wewnątrz, to odrazu wiedział by pan, jak wygląda jego dusza. Ja to mówię, gdyż bywałam tam często jako dziecko. Dlaczego patrzy się pan we mnie taki zdumiony? Czy to takie nadzwyczajne? Dla mnie był on zawsze przyjacielski i dobry. Nawet raz, przypominam sobie, podarował mi duży świecący kamień, który mi się najbardziej podobał z jego rzeczy. Moja matka powiedziała, że to brylant i musiałam mu naturalnie zaraz go odnieść. Z początku długo nie chciał go wziąć z powrotem, ale potem wyciągnął mi go z ręki i rzucił go z wściekłośbią precz daleko od siebie.