Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/178

Ta strona została przepisana.

melosie? Nawet wiadomo, jak on będzie wyglądał, — to znaczy, wiedzą o tem starzy rabini, — gdy przyjdzie na świat: będzie miał włosy złote, w tyle związane w warkocz, z przodu na pół głowy rozczesane, oczy w kształcie sierpa i ramiona w dół aż od stóp.
„Tego szanownego człowieczka trzebaby narysować,“ mruknął Vrieslander i zaczął szukać ołówka.
„Więc: Pernat, jeśli pan będzie miał kiedy szczęście zostać hermafrodytą i en passant znaleść zakopany skarb, zakończył Prokop, — „wtedy nie zapomnij pan, że należałem do twoich najlepszych przyjaciół.“
Nie miałem ochoty do żartów i uczułem lekki ból w sercu. Zwak widocznie to zauważył, choć nie znał przyczyny, gdyż przyszedł mi prędko z pomocą:
„Swoją drogą, jest to nadzwyczaj dziwne, prawie nie do wiary, że Pernat miał widzenie właśnie w miejscu, które jest tak ściśle związane z prastarą legendą. To są związki, od których splotu pozornie człowiek uwolnić się nie może, jeżeli dusza jego posiada zdolność widzenia formy, choć zmysł dotyku jej nie spostrzega. — Nie mogę sobie z tem dać rady: nadzmysłowość, to rzecz najbardziej podniecająca. Jak sądzicie?
Vrieslander i Prokop spoważnieli i każdy z nich uważał odpowiedź za zbyteczną.
„Co pani sądzi, Eulaljo? powtórzył odwróciwszy się Zwak, — „czy nadzmysłowość nie jest rzeczą najbardziej podniecającą?“
Stara kelnerka podrapała się drutem po głowie, zaczerwieniła się i powiedziała: „Ale idźże pan sobie, pan jest dla mnie najgorszy ze wszystkich!

„Wciekle naprężone było dziś cały dzień powietrze, — zaczął Vrieslander, gdy nasza wesołość ucichła — nie namalowałem pędzlem ani jednej kreski.