Sztywny okrągły swój kapelusz nacisnął na głowę — tak, że mu uszy odstawały poziomo, ale najwidoczniej nie miał zamiaru przerwać tej zabawy. Nie mogłem tego dłużej wytrzymać. Zapłaciłem i wyszedłem. Gdym chciał za sobą zamknąć szklane drzwi, ktoś mi wyjął klamkę z ręki. — Odwróciłem się. Znów ten drab. Gniewnie chciałem skręcić na lewo w kierunku miasta żydowskiego, ale wnet ruszył on w moją stronę i przeszkodził mi w tym zamiarze.
„Ależ to nie do wytrzymania“ zawołałem.
„Wszystko podług prawa — rzekł mi krótko.
„Co to ma znaczyć?
Utkwił we mnie oko i rzekł:
„Jesteś Pernat?
„Chcesz powiedzieć: pan Pernat!
Zaśmiał się chytrze.
„Żaden pan! Idziesz ze mną.
„Czyś oszalał? Coś ty za jeden?
Nic mi nie odpowiedział, rozpiął palto i pokazał mi blaszanego orła, który miał pod płaszczem, przybity na piersiach.
Zrozumiałem: drab był z policji tajnej — i aresztował mnie.
„Powiedz że mi pan na miłość boską — o co chodzi?
„Wkrótce się dowiesz. Do departamentu — mówił grubijańsko. Dalej, marsz!
Powiedziałem mu, ża chciałbym wziąć dorożkę.
„Ani myśleć!“
Poszliśmy na policję.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Żandarm zaprowadził mię przed jakieś d rzwi
Radca policyjny