Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/216

Ta strona została przepisana.

Może istotnie uwierzyła, żem popełnił morderstwo dla rabunku. Gorzki posmak jął mię dusić w gardle. Alfons zdaje się z przenikliwem poczuciem, które czasem się zdarza u zatraconych ludzi w sprawach miłości — odgadł, jak mi to było przykro, gdyż patrzył w stronę i nic nie mówił.
„Bo może pan wie, co słychać z panną Mirjam, córką pana Hillela. Czy pan ją zna zapytałem natarczywie „Mirjam? Mirjam? — Twarz Wencla pomarszczyła się z zamyślenia. — Mirjam? Czy ona często bywa nocą u Loisiczka?
Mimowoli się uśmiechnąłem.
„Nie! Bynajnmiej — nie bywa.
„No, to jej nie znam — powiedział sucho Wencel.
Milczeliśmy chwilę.
Może tam w liście jest co o niej, taką sobie robiłem nadzieję.
„Ale tego Wassertruma też djabeł porwał“ — nagle zaczął znów Wencel — „może pan już o tem słyszał“.
Podskoczyłem ze zdumienia.
„No, właśnie“ — Wencel wskazał na swe gardło. Lu, lu — mówię panu! To ci było straszne. Kiedy sklep otworzyli, bo go przez parę dni nie było widać, ja naturalnie byłem tam pierwszy, jakże inaczej! — A tam on — ten jucha Wassertrum siedział ci na parszywym fotelu, z piersi krew mu się sączyła — a oczy miał jakby szklane — — — Pan wie — ja jestem chłop mocny jak koń, ale mówię panu, jakem to zobaczył, wszystko mi się w oczach przekręciło — i myślałem, że zemdleję — — Dopiero powoli musiałem sam sobie tłumaczyć sprawę: Wencel, powiedziałem, Wencel, obudź się — przecie to tylko umarły żyd! — W gardle miał wbity pilnik, a w sklepie u niego wszystko było wywrócone do góry nogami. — Oczywiście morderstwo z rabunkiem. „Pilnik — pilnik! Oddech mi zlodowaciał ze zgrozy. — Pilnik! Tak więc znalazł on swoją dro-