wiąc te słowa? — ale student umilkł i spojrzał na obłoki. Na chwilę ustał szmer głosów w bramie i słychać było tylko syczenie deszczu. Co on chciał przez to powiedzieć: „Niejeden z nich jest miljonerem.“ — Znów wydało się, jak gdyby Charousek odgadł moje myśli. Wskazał na sklep tandeciarza obok nas, gdzie woda opłukiwała rdzę żelaznych rupieci, tworząc brązowo-czerwone kałuże.
„Aron Wassertrum! Ten naprzykład — to miljoner — prawie trzecia część żydowskiego miasta jest jego własnością. — Czy pan o tem nie wie, panie Pernat?“
Wprost zatamował mi się oddech w piersiach.
Aron Wassertrum tandeciarz, Aron Wassertrum miljoner?
„O, znam go dobrze — mówił dalej Charousek, jak gdyby tylko czekał, że go zapytam — znam też jego syna, Dr. Wassory. — Nigdy pan o nim nie słyszał? o doktorze Wassory — słynnym okuliście? — Przed rokiem jeszcze całe miasto mówiło o nim z zachwytem, jako o wielkim uczonym. — Nikt nie wiedział, że on zmienił nazwisko i przedtem nazywał się Wassertrum. Chętnie udawał on oderwanego od świata, człowieka nauki i kiedy raz była rozmowa o pochodzeniu, skromnie z głębokiem wzruszeniem oświadczył półsłówkami, że ojciec jego pochodzi jeszcze z ghetta — a sam wybił się na światło trudem wszelkiego rodzaju i niewypowiedzianymi kłopotami. Czyim trudem i niewypowiedzianymi kłopotami, zapomocą jakich środków, tego jednak nie objaśnił. Ja przecież wiem jaki to ma związek z ghettem — Charousek ujął mnie za ramię i potrząsnął nim silnie — Mistrzu Pernat, jestem taki biedny, że sam zaledwie to pojmuję i muszę chodzić prawie nago, jak włóczęga, spójrz pan tutaj! A bądź jak bądź jestem studentem medycyny, jestem wykształconym człowiekiem. — Zerwał swoje zwierzchnie ubranie i zdumiony spostrzegłem, że student nie miał koszuli
Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/27
Ta strona została skorygowana.