„Po zbadaniu, gdy pacjent trwożliwie pytał, czy jest powód do obawy, wtedy Wassory wykonywał pierwsze posunięcie szachowe.
„Siadał naprzeciw chorego, czekał chwile a potem dobitnie i wyraźnie wypowiadał takie słowa: Ślepota obu oczu — nieunikniona w najbliższym czasie.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
„Scena, która z natury rzeczy wynikała, była okropna. Często ludzie mdleli, płakali, krzyczeli, w rozpaczy rzucali się na ziemię. Stracić wzrok — to znaczy stracić wszystko. I gdy nastąpiła chwila odpowiednia, gdy badana ofiara, obejmując kolana d-ra Wassory, pytając błagalnie, czy na tym bożym świecie nie znajdzie się dla niej ratunku, wtedy krwiożerczy zwierz, wykonywa drugie posunięcie szachowe — i sam niby to staje się bogiem, który w mocy swej miał ocalenie.
„Wszystko, wszystko na świecie jest jak gra w szachy, mistrzu Pernat.
„Jedyne, co mogłoby tu pomódz — mówił po namyśle doktór Wassory — to natychmiastowa operacja — i z pożądliwą próżnością, która się w nim nagle budziła, długo i szeroko opisywał taki lub inny wypadek, który z wypadkiem obecnym ma bardzo wielkie podobieństwo; opowiadał, ilu to chorych jemu jedynie zawdzięcza ocalenie wzroku i t. p.
„Rozkoszował się formalnie myślą, że może być uważany za istotę wyższą, w której ręku złożone jest ocalenie i zagłada bliźnich.
„Lecz bezbronna ofiara siedziała przed nim z sercem pełnem palących zapytań, z czołem perlącem się od potu i trwogi, nie miała odwagi ani na chwilę przerwać mu mowę, z obawy, aby go nie rozgniewać, jego, jedynego, co mu zdoła dopomóc.
„Dr. Wassory zaś zamykał rozmowę słowami, że do tej operacji mógłby przystąpić dopiero po kilku miesiącach, gdy wróci z podróży.