Ta strona została skorygowana.
nością przeskoczył kałużę — niby duża czarna piłka kauczukowa.
Zdaje się, że go tu w okolicy znano, gdyż usłyszałem ze wszech stron uwagi, dotyczące jego osoby. Stojący tuż za mną jakiś włóczęga z czerwoną wełnianą chustką na szyi, w niebieskiej furażerce wojskowej, z cygarem Virginia za uchem — robił ustami jakieś szydercze miny, których nie rozumiałem.
Zrozumiałem tylko, że w żydowskiem mieście — nazywali starego „wolnym mularzem“, a w ich gwarze to przezwisko oznaczało kogoś, co poszukiwał dziewcząt małoletnich, ale dzięki serdecznym stosunkom z policją zabezpieczony był od wszelkiej nieprzyjemności.
Później twarz Rozyny i postać starca zniknęły w mrokach sieni.