Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/47

Ta strona została skorygowana.

dolfa. Jest on doskonałym znawcą Kabały i sądzi, że owa bryłka gliniana o niby ludzkich członkach jest to nic innego, jak jakaś dawna wróżba podobnie jak w moim wypadku ołowiana głowa. Nieznajomy który zniknął, musiał to być obraz fantazji lub myśli; obraz ten ów rabin średniowieczny, pierwszy pomyślał żywym, zanim go zdołał przyodziać materją — a teraz w prawidłowych odstępach czasu, w tymże samym astrologicznym układzie gwiazd, w jakim powstał — obraz ten, widmo raczej, powraca, udręczone pragnieniem życia materyalnego.
„Także zmarła żona Hillela widziała Golema oko w oko i czuła, że jest niby w letargu póty, póki ta zagadkowa postać znajduje się w pobliżu Miała — powiada — niezłomne przekonanie, że kiedyś mogła to być jej własna dusza, która — na chwilę ciało jej opuściwszy — stanęła na przeciw niej i zesztywniała z rysami obcej istoty na twarzy. Mimo straszne przerażenie, któreeją wówczas opanowało, na sekundę jednak nie straciła świadomości, że ów obcy może być tylko częścią jej własnej duszy“. — — —

„To nie do wiary“ — szepnął zagłębiony w myślach Prokop.
Malarz Vrieslander był także zaszperany w głębokim rozważaniu tej tajemnicy.
Wówczas zapukano do drzwi. Weszła stara kobieta, która mi wieczorem przynosi wodę i wogóle to co mi potrzebne; postawiła gliniany dzbanek na podłodze i wyszła w milczeniu.
Wszyscy nagle spojrzeliśmy dokoła, rozglądając się po pokoju — niby przebudzeni ze snu, ale przez długi czas jeszcze nikt nie przemówił ani słowa.
Jakby jakiś nowy wpływ wślizgnął się wraz ze starą we drzwi, wpływ, do którego wpierw trzeba się było przyzwyczaić.